14:00

Jazda od strzała do domu

Niedziela. Ostatni dzień nad morzem i zarazem nasz dzień powrotu do domu. Spokojnie pakujemy rzeczy, przenosimy je do innego pokoju, bo nasz bedzie przygotowywany na przyjazd kolejnych gości. My tymczasem idziemy ostatnio raz nad morze. Świeci słonce, ale jest zimno i wieje wiatr. JA nie decyduję sie na kąpiel - musiałabym się przebierać a z tym za dużo roboty. Natomiast Damian i owszem. Nawet nurkuje w falach. Odważny!


 Damian jako mors
Ale czas zaczyna naglić. Jeśli chcemy dojechać do domu, musimy się zbierać. Ostatnie spojrzenie na morze, spacer lasem. Żegnamy się z Bogdanem i Magdą - naszymi gospodarzami. Przymocowanie bagażów, sprawdzenie, czy są dobrze przytroczone, spryskanie łańcucha, odpalenie Suzi, jej charakterystyczny pomruk i... jedziemy.
Najpierw droga 502 na Nowy Dwór, później 7 do autostrady A 1. Korek na bramkach, ale tu już grzecznie czekamy w kolejce, pobieramy bilet i lecimy. Zatrzymujemy się tylko dla uzupełnienia płynów energetycznych dla Suzi i siebie i dla rozprostowania kości.
Suzi z pozycji plecaczka, który zaliczył zgon
Do domu przyjeżdżamy ok 19.30, droga zajeła nam ok 8 godzin, przy średniej prędkości 180km na godzinę.
NAsz trip trwał 10 dni. Przejechaliśmy ok 1650 km na ścigu. Trasa: Katowice - Białystok - Ruciane/Nida - Stegna - Katowice. Spalone ok.100 litrów paliwa, zjedzone milion przysmaków, zrobione dwa miliony zdjęć. Czy warto było - TAK!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger