22:02

Skrzyczne. Romantyzm w czystej postaci.

To był trzeci wyjazd w góry. Już nie pamiętam, co spowodowało, ze pojechaliśmy.... Aaaa, przepraszam - pamiętam. Na Giszowcu miał miejsce Jarmark przedświąteczny. Chęć ucieczki od hałasu, jarmarczności spowodował, ze zapadła decyzja "Jedziemy". Wybór padł na Skrzyczne i Szczyrk
Wyjeżdżaliśmy dość późno, bo dopiero ok 13/14 z Katowic. Ale droga nie była zakorkowana. Trochę pobłądziliśmy na zjeździe, jednak szybko zorientowaliśmy się w błędzie i wjechałam na dobra drogę (jechałam ja moja Kijanką). Szczyrk to "miasto przy jednej drodze", nie sposób tam pobłądzić. Parkuje się przy głównej, przelotowej drodze, trzeba tylko znaleźć miejsce na chodniku (sa też parkingi, ale my skorzystaliśmy z pierwszej opcji). I to nie w ramach oszczędności, po prostu Damian powiedział:
- Tu parkuj -
zatem wjechałam na chodnik, wyrównałam i wygasiłam silnik. Zgodna dziewczyna jestem.
Zaparkowaliśmy obok kawiarni Bagatela, naprzeciwko Urzędu Miasta. I stamtąd, idąc ulicą Beskidzką skręciliśmy za mostkiem w ulicę Leśną. Tam już prowadził nas zielony szlak.

 Trasa była przyjemna, dość wygodna. Mając w pamięci wejście tydzień wcześniej na Czantorię, trochę obawiałam się, czy dam radę. Ale tu byłam przyjemnie rozczarowana. Skrzyczne było chętne na pokazanie swojego uroku.

 
droga na Skrzyczne
W jednym miejscu szlak prowadzi wzdłuż zbocza z wiatrołomami. Trochę trzeba uważać, bo ścieżka jest wąska, pełna głazów, które stanowią jej główny "budulec". Ale to co zobaczyliśmy na jednym z nich przeszło nasze oczekiwania..
Taki napis/motywiec jest wielce budującym. Szczególnie, gdy wchodzi się przed zmierzchem. Bo przecież my nie możemy iść normalnie w góry. My musimy mieć opcję hard core. Oczywiście Damian miał nadzieje sfotografować zachód słońca, ale jedyne co udało się złapać w kadry to tylko takie zdjęcie

 zachód słońca w drodze na Skrzyczne
Ale i to dawało nam niezapomniane przeżycia.
W jednym miejscu mogliśmy podziwiać panoramę Bielska. Zdjęcie zrobione moim telefonem nie oddaje pełni widoku, wiec czytający muszą uwierzyć mi na słowo. 
 panorama Bielska ze szlaku na Skrzyczne
 Droga mijała nam przyjemnie. Zmierzch zapadał a niebo zaczynało się wygwieżdżać. Jak zwykle w takich sytuacjach - nie widzi się twarzy drugiej osoby, zmierzch sprawia, ze jest się anonimowym - opowiadaliśmy sobie o naszym poprzednim życiu. W ogóle w górach, w trakcie wędrówek zawsze opowiadamy sobie o tym co było. Taka forma wyrzucenia z siebie żalów, złości, rozczarowań. Uzdrowienie.
Gdyby góry potrafiły mówić...
I znowu pokazał się romantyzm Damiana: " Te góry, panorama, światła miast... A Ty się dałaś nabrać jakiemuś debilowi..."
- Hmmmm... nie komentuje tego :) -
W pewnym miejscu szlak "wchodzi" na trasę zjazdową, która zimą zapewne pełna jest narciarzy. Tu rozpięta już była siatka zabezpieczająca przed wypadnięciem z trasy. Ale dla nas była utrudnieniem. Szliśmy wzdłuż niej, trzeba się było podtrzymywać i pomagać sobie, aby nie stracić równowagi. I tam tez było najbardziej strome podejście. Mimo, ze był to 19 grudnia, śniegu w górach było jak na lekarstwo. Armatki śnieżne stały bezczynne a stok był rudawobrązowy od zeschniętej trawy.
Obawialiśmy sie tez, że na samym szczycie nie zastaniemy otwartego schroniska. Ale na szczęście ten szczyt okazał się być "Normalnym". Schronisko, a w nim pies - bernardyn. Brakowało mu tylko beczułki z rumem :)
W schronisku zjedliśmy ciepły posiłek, bułki (tradycja w góry), podsuszyli ubrania. A później ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Lipowej. Mimo ciemności, szło się wygodnie - drogę oświetlała nam lampka, którą Damian miał ze sobą. I znowu rozmowy, rozmowy, rozmowy...Zeszliśmy z gór obok hotelu Zimnik. Tam z parkingu odebrał nas przyjaciel Damiana i zawiózł do Szczyrku, żebyśmy mogli wrócić do Katowic Kijanką.
Jaka nauka z tego wyjazdu?
ONA
Trzeci wyjazd w góry. Bałam się, ze nie dam rady po Czantorii. Ale Skrzyczne okazało się przyjemna "wyprawą". A to co widzieliśmy w drodze - panorama oświetlonego Bielska, rozgwieżdżone niebo - tego nam nikt nie zabierze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger