21:25

Krótkie wyjazdy

Znowu trochę nowości na blogu: układ, zdjęcie w tytule.
Genialny pomysł Damiana: zróbmy blog - wypady na moto i jedzenie. Bo zawsze gdzieś jemy.
No owszem, jemy, ale przecież o tym też piszę,
Dziś o takim "lataniu dookoła komina". Jeździe nie za dalekiej, na jeden dzień/popołudnie.
Już trzeci raz byliśmy w Czechach, zaraz za granicą w Jaworzynce. Na ulubionej zupie czosnkowej, której wielkim fanem jest Damian. Bar pod Kympóm w Bukovcu. Świetne lokum ze wspaniałą kuchnią i przystępnymi cenami. Można płacić koronami, złotówkami (panie z obsługi od razu przeliczają po normalnym kursie) oraz kartą. Nie mogę podać linka do ich strony, bo jej nie mają.
Wczoraj zamówiliśmy tradycyjnie zupę czosnkową (do niej podają miseczkę tartego sera i miseczkę grzanek) a później słynne czeskie topinki (zapiekane kromki chleba z różnymi dodatkami).
 nasze topinki/zapiekanki

Bar nastawiony jest na rowerzystów
Na szczęście zamówiliśmy tylko jedną porcję (cztery połówki chleba), więcej nie dalibyśmy rady. Za wszystko zapłaciłam, po przeliczeniu na złotówki - 30 złotych. Nie jest tak źle. Wracaliśmy drogą na Trziniec, a później na Cieszyn. Taka..niedzielna objazdówka.
Drugim miejscem, gdzie w Czechach jeździmy to Moto - bar u Hanki w Bravanticach. Miejsce kultowe dla motocyklistów. Blisko autostrady, z dobrym zjazdem, parkingiem dla motocyklistów i nie tylko, I znowu - można płacić koronami i kartą. Przynajmniej w zeszłym sezonie. Jesienią zmienił właściciela, ale charakter pozostał. Oto jego strona. Ogólnie - Czechy jakoś bardziej przyjazne, mimo, że tamtejsza policja nie idzie na ustępstwa i nie ma z nimi dyskusji.
Valentino Rossi płakał, gdy sprzedawał tego moplika


 motocykle i motocykliści - taki lans wśród facetów
skuter w malowaniu Milky
A tu rodzaj selfie - motocyklista i jego "plecak"
Takich wyjazdów jednodniowych jest więcej. Tylko zaczyna mi brakować czasu, aby je wszystkie opisać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger