21:37

Dzień drugi - prawy brzeg Tamizy i nie tylko.

17 stycznia 2017r.
Kolejny dzień, kolejne nowe doznania, nowe miejsca. Przy śniadaniu Anka i Damian pytają, co chciałabym dziś zobaczyć. A mi jest wszystko jedno. Ma być ciekawie, mają to być znane miejsca ale i te mniej znane, oryginalne. Oczywiście - wymieniam to co chce widzieć: Tower Bridge (chcę się nim przejść), most Milenijny, katedra św. Pawła, Baker Street, Kings Cross, Pałac królewski...Ale nie można być w rożnych miejscach jednocześnie.
Rozmawiamy, ustalamy trasę...tzn ustala Anka z Damianem, ja się nie wtrącam. Wreszcie wszystko gotowe, wychodzimy z domu. Idziemy na przystanek na Lea Bridge Rd i podjeżdża piętrowy, czerwony autobus. Odbicie karty i jedziemy. Ktoś kto wymyślił karty magnetyczne powinien dostać Nobla. Albo przynajmniej kratę wódki. Nie trzeba się martwić o bilety ich kasowanie. Przykłada się kartę i voila...można jechać. Droga trochę się dłuży, ale nic nie szkodzi. Lubię obserwować nowe miejsca i życie w nich. Widzę Monument - najwyższa wolnostojąca kamienna kolumna na świecie, która upamiętnia Wielki Pożar Londynu mający miejsce w 1666r.

 Monument
Wysiadamy na King Willliam St. i kierujemy się w stronę London Bridge. I nie wiem dlaczego nuci mi się: most londyński pali się, pali się, pali się..Ale ten most się nie palił. Znowu świeciło piękne słońce i mogliśmy spokojnie zwiedzać
My. Z Anką. W tle krążownik Belfast zacumowany na Tamizie i sam Tower Bridge
Spacerkiem szliśmy sobie wzdłuż Tamizy do Tower Bridge. Nie przypominam sobie, aby w Krakowie można iśc nad samym brzegiem Wisły. Ale we Wrocławiu już tak. Dochodzimy do Tower....no..nawet gdybym chciała je zwiedzić, to musiałabym pół życia spędzić w kolejce do kasy biletowej.
 

 Tower i kolejka do kasy biletowej


 Przeszłość i teraźniejszość - fragment murów/wieży w Tower i charakterystyczny Korniszon (Gherkin) i samo Tower 
 Tower Bridge w pięknym zimowym słońcu oraz Damian i Anka (Anka papla coś przez telefon..)
my jednak idziemy dalej. Anka prowadzi nas do doków Katarzyny.
 dok św. Katarzyny
W centrum miasta urokliwa przystań teraz już jachtów, łodzi. Jest zimno, choć świeci słońce. Anka wstepuje do pobliskiego Starbucksa, kupuje herbatę i idziemy dalej. Przed nami Tower Bridge. No wreszcie na nim jestem. Słynny londyński most, zwodzony i wiszący. Ale must have w Londynie. Idziemy nim i.... nic.  Żadnych szczególnych wrażeń. Spodziewałam się fanfar? Rozstąpienia niebios?
 Tower Bridge...piękne 

 Spacer mostem na drugi brzeg Tamizy
I już jesteśmy na drugiej stronie. Tu trwają jeszcze jarmarki świąteczne, jak w każdym mieście europejskim, tylko że ceny są w funtach. Anka zaciąga nas jednak na Borough Market. Miejsce, gdzie lokalni producenci wystawiaja swoje produkty. Ale i miejsce, gdzie można zjeść, Dobrze i nie zapłacić zbyt dużo.


 Targ i nasze jedzenie - kuchnia etiopska: ryż, kawałki kurczaka i dodatki: pasta z cieciorki, kapusta i...nie wiem co miał Damian, ja miałam szpinak


Angielskie puby - zawsze w kolorach: czerwonym, zielonym czarnym albo białym
Spacerkiem idziemy w stronę The Glob. Bo a jakże... być w Anglii i nie pojawić się pod najsłynniejszym teatrem najsłynniejszego dramatopisarza?

 The Globe. Teatr Williama Szekspira
Jak zawsze mówię - wszyscy znają dramat Romeo i Julia. Ale już mało kto go czytał. Choć ja tam wolę Poskromienie złośnicy. I znowu - obowiązkowa sesja zdjęciowa. I teraz już nowoczesność  - Tate Modern galery.  Budynek charakterystyczny, zarówno z wewnątrz jak i wewnątrz.
 
 Tate modern galery
Jeśli ktoś lubi - polecam. Mnie jak zwykle zaintrygowała beztroska dzieci, które miały możliwosć turlania się po pochylni wyłożonej miękką wykładziną. Chyba na całym świecie jest to ulubiona zabawa dzieci.
My jednak wjeżdżamy windą na 6 piętro gdzie znajduje się kawiarnia a z jej okien rozciąga się wspaniała panorama Londynu. Tu zostajemy dłużej. Ja zamawiam tradycyjnie herbatę z cytryną (brrrr znowu chcą mi dać to koszmarne mleko), Anka i Damian kawę. Siedzimy, pogadujemy, grzejemy się w ciepełku.

 Damian, który czeka na schodach na windę. I my w kawiarni. Jedno z nielicznych naszych selfie
 
katedra św. Pawła z okien Tate Galery
Siedzimy i pogadujemy. Milczymy. Ja przyglądam się ludziom. I znowu refleksja - stolica, znacząca stolica w Europie i świecie, a ludzie tacy..zwyczajni. Nie ma pokazu mody, epatowania swoim pochodzeniem, majątkiem, pozycja społeczną. Jakie to wszystko odmienne. I ta pomoc na każdym kroku, uśmiech, życzenie wszystkiego dobrego.
Ale czas ustąpić miejsca innym gościom kawiarni. Zbieramy swoje rzeczy, zjeżdżamy winda na dół i idziemy w stronę mostu Milenijnego. I jak oczekiwałam fanfar na Tower bridge tak teraz..zaczynam przyspieszać kroku. Nie wiem, kto podpisał projekt mostu do realizacji, nie wiem, jak w UK stanowią przepisy BHP, ale ten most... Jak dla mnie za wąski na tę ilość ludzi. I za niebezpieczny. Instynkt opiekuńczy każe mi złapać biegające dzieci i odciągnąć je od balustrady mostu. Moja wyobraźnia, z która zawsze mam problemy bo nie panuję nad nią, przedstawia mi obraz katastrofy budowlanej, a już na pewno zbiorowego skoku w nurty Tamizy wszystkich dzieci do lat 4 jakie są na moście. Tymczasem rodzice tychże dzieci spokojnie idą, rozmawiają i tylko od czasu do czasu wołają swoje pociechy.
 Most Milenium
Szczęśliwie schodzimy, do katastrofy nie dochodzi a my widzimy już w pełnej krasie katedrę św. Pawła. To tu odbył się ślub Diany Spencer i księcia Karola. Aby wejść do środka przechodzimy kontrolę torebek, plecaka. Oczywiście - nie wchodzimy do katedry, bo to kosztuje (jak we wszystkich kościołach), ale oglądamy ją sobie z bocznej nawy. Hmmm....zapewne jest pięknym budynkiem sakralnym, trochę przypomina bazylikę św. Piotra w Rzymie. Ale..no właśnie.... gdzie jej do bazyliki Mariackiej w Gdańsku.
- No cóż ja poradzę, ze jestem zakochana w Gdańsku.-

 bazylika św. Pawła
A my idziemy dalej. Jesteśmy w centrum City, zatem otaczają nas banki, banki i..bank. I ten najważniejszy-   Bank of England


 
 Budynek banku
Chodząc po City zauważam na chodniku znak
 To oznaczenie Trasy Jubileuszowej, na której znajdują się co ciekawsze miejsca w Londynie: Ratusz, Tate Modern, London Eye, Budynki Parlamentu, Katedra św. Pawła, Millennium Bridge i inne. Ciekawe ułatwienie dla zwiedzających a i atrakcja miasta. My powoli kończymy nasz spacer. Anka chciała nas zabrać jeszcze na Walkie Talkie, aby pokazać ogrody na dachu wieżowca i zobaczyć zachód słońca. Ale okazuje sie, że jest kolejka i aby tam wejść, trzeba wcześniej zarezerwować sobie termin. Trudno. Przeżyjemy bez tego.
 W drodze na przystanek autobusowy mijamy jeszcze takie miejsce. Robię mu zdjęcie.
 

Póżniej w przewodniku Damian wyczyta, że w tym miejscu kręcono sceny Harrego Pottera z ulicy Pokątnej. Przez przypadek udało mi się uwiecznić to miejsce. Wiktoriańska Anglia.
Ale o Londynie filmowym to już następny wpis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger