20:29

Dzień ósmy. Leżing plażing...

03 sierpnia 2017r.
Zgodnie z wcześniejszym założeniem - dzień lenia. Noc minęła z atrakcjami. Nasz Dziadek chyba chodził w nocy i sprawdzał dom (zamknęliśmy drzwi, chyba jakoś wyczuliśmy). W nocy coś się tłukło..jednym słowem - dom Zombie.Tym bardziej, ze w ciągu dnia nie było w nim żywej duszy. Ale żyjemy, wiec nie ma się czego obawiać.
Budzi nas upał. Ogromny, obezwładniający. Korzystamy z poranka i idziemy na zakupy. Ja obżeram sie figami zrywanymi z drzew rosnących przed domem. Pycha, mogłyby rosnąć w Polsce.  Owoce, pieczywo, jogurt. Jest zbyt ciepło, aby jeść coś innego. Opychamy się arbuzem. Kupiliśmy go kawałek, ale nie jesteśmy zjeść go :na jeden raz". Zbieramy się na plażę.... Hmmm...Plaża. Malutka zatoczka, kamienista, na której trzeba znaleźć sobie miejsce aby w miarę wygodnie siedzieć.
Nasza plaża...
Tęsknie za piaszczystymi plażami Bałtyku. Dlaczego nie można pogody przenieść do naszego wybrzeża. Woda przejrzysta, ale słona niemożliwie (to tłumaczy jej czystość). Znajdujemy miejsce i idziemy sie kapać. Oczywiście w trampkach. Odpoczywamy, później znowu się moczymy. Korzystamy ze słońca i dnia odpoczynku. Ale temperatura daje się nam we znaki, mnie zaczyna boleć głowa (brak kawy, słońce), Damian też jakoś już chce zejść ze słońca. Wracamy do pokoju. Ciepło. Upalnie. Kładziemy się i przesypiamy do późnego popołudnia. Dopiero wtedy ruszamy w stronę drugiej plaży, bliżej sklepów, knajpek. Zjadamy obiad (nawet smaczny: frytki z szaszłykami z kurczaka, cena powala, ale trudno). Siedzimy na pomoście, obserwujemy wczasowiczów (grupa Polaków z charakterystycznym "przewodnikiem stada" - niski wzrost, olbrzymi brzuch...). Ja kupuje sobie słynne chorwackie lody. Może i dobre, ale porcja taka sobie. W Polsce są lepsze. Ta Chorwacja pobudza we mnie pokłady patriotyzmu o który siebie nie podejrzewałam.


Plaża, zachód słońca
Mamy możliwość zobaczenia zachodu słońca. Może nie tak romantycznie, ale zawsze coś. Później przenosimy się na ławkę nad skarpą. Rozmawiamy, obserwujemy przechodzących ludzi, odbicie poświaty Księżyca w falach morza.
romantycznie
I wiemy, że Chorwacja to raczej nie dla nas. Już jutro wracamy. Najpierw Słowenia, tam nocleg i później już od strzała do Polski, przez Austrię i Czechy. Podróż dobiega końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger