My z panoramą miasta w tle
Będzie nam ona towarzyszyć co krok i za każdym razem zachwycać. Jej nie sposób opisać, ją trzeba zobaczyć. Podobnie jak samo miesto - zarówno starą i nową część. Dochodzimy do Żółtej Twierdzy. Robimy kilka zdjęć i schodzimy do miasta (nie wiem, czy wspominałam, ze Sarajewo jest otoczone wzgórzami).Idziemy przez mizar. W Sarajewie jest wiele mizarów, ale ten jest szczególny. To tu pochowany jest Alija Izetbegović. On jak i wielu muzułmanów, którzy zginęli w trakcie trwania wojny domowej. Zgodnie z tradycją groby muzułman nie są przekopywane, a w czasie wojny zabitych grzebano, gdzie tylko było miejsce - na skwerach, boiskach, parkach.
Nagrobki....
kopuła - miejsce pochówku Izedbegovica
Jednak miasto żyje swoim życiem. Schodzimy na Baščaršija. I charakterystyczny punkt targu - studnia Seblij. Chłoniemy atmosferę, staramy nie skupiać się na uliczkach z kramami (och jak musiałam walczyć ze swoją kobiecą naturą), ale to jest silniejsze od nas.
dom okaleczony wojną..
uliczki...
gołębie, studnia Seblij, ja, Damian...
uliczki z kramami
uliczki targu...słońce daje nieźle, dlatego wiąże turban
Jednocześnie szukamy miejsca, gdzie moglibyśmy cos zjeść. Z tym nie ma problemu, bo co krok napotykamy na restauracyjkę, ale teraz zaczynamy podgrymaszać. Wybieramy ostatecznie restauracje Dveri i trochę szalejemy.
uliczka przy której zjemy obiad? kolację?
napoje życia
moja ukochana kawa...
zakwefiona muzułmanka
kafeklacz muzułmanek
Zmęczenie daje znać o sobie, wracamy na naszą kwaterę, ale jeszcze po drodze idziemy na most łacinski a później na zakupy jedzeniowe.
jakiś meczet... chyba Ferhadija
meczet Bakr - babina
pawilon muzyczny
most łaciński
ja gdzieś nad rzeką
I tu natykamy się na słynne "róże Sarajewa" - miejsce po wybuchu pocisku, gdzie ktoś zginął. Jednak nie uniknie się symboli wojny. Miasto tez pamięta o mieszkańcach.
róże Sarajewa
Wspinamy się na wzgórze Kovaci, nasza kwatera, prysznic, taras. Czytanie przewodnika, ustalanie trasy na jutrzejszy dzień, nanoszenie jej na mapkę oglądanie filmu dokumentalnego na YT o wojnie w dawnej Jugosławii. Zmierzch sobie zapadł i nagle, po 20 dobiega do ans charakterystyczny zaśpiew. To muezini nawołują wiernych do modlitwy. Czy nam przeszkadza? Absolutnie! Wsłuchujemy się w melodię i wiemy, że to miasto jeszcze nas mile zaskoczy. Ten śpiew to integralna część Sarajewa. Naszego Sarajewa.
powrót na kwaterę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz