19:52

Aż nie chce się wracać.

15 października 2017r.
PO poprzednim dniu pełnym wrażę i atrakcji budzimy się trochę później, bo lekko po 8.00. Dziś nie ma śniadania. Chcemy się spakować, opuścić pokój. Ale jeszcze iść do miasta. Obowiązkowo śniadanie w Caffe Mała, kupienie chleba w starej Piekarni, podarunki dla rodziny.
Tak też sie dzieje. Dziękujemy naszym gospodarzom za możliwość nocowania. Zapewniamy, ze wszystko było świetne (bo było), Damian zanosi bagaże do Kangura. I idziemy na miasto. Początkowo nie chcemy iśc do Małej, może znajdziemy coś zastępczego. Ale jednak, gdy porównujemy ceny, Mała wygrywa w cuglach. Za 12 złotych dostajemy jajecznicę z szynką do tego bagietki, pomidory, rzodkiewka. Wszystko w ilości wystarczającej. I do tego zamawiamy kawę (rewelacyjna).
śniadanie w Małej

na rynku
Godzina nie jest zbyt wczesna, bo ok 10 - 11. A ruch w cafe dość duzy. Większość przychodzi na śniadanie. My jeszcze ustalamy kolejność jazdy powrotnej. Chcemy zobaczyć trochę atrakcji, a przede wszystkim jechać do Pacanowa. Najpierw jednak jedziemy do jednej z winnic na trasie Sandomierskich Winnic (tradycja winnic odradza sie po 600 latach). Jedziemy do winnicy Płochockich. Z zewnątrz zabudowania niepozorne, choć sami właściciele zajmują się winogronami już od roku 2009. Kupujemy wino...no trochę kosztuje. Ale co tam.
Czekają teraz na nas dwa miejsca - Ujazda i Kurozweki. Pierwsze ze względu na zamek Krzyżtopór a drugie na bizony, kompleks obok pałacu
Krzyżtopór pojawia się nagle. Na otwartej przestrzeni, ogromny.
 zamek w okazałości
Oczywiście - zamek to w większości ruiny, ale i tak robią wrażenie. Aby zobaczyć cały kompleks trzeba zapłacić 10 złotych wstępu. Jakoś nie chce nam się wchodzić do środka. Ilość zwiedzających skutecznie odstrasza. Do tego dochodzą wycieczki integracyjne (czyt. wyjeżdżamy, aby dobrze się uchlać). Obchodzimy zamek wzdłuż murów, robimy zdjęcia.


zamek...i ja zza drzewa 
Odkrywamy że w jednym z miejsc spod murów wypływa strumyk i tworzy małe rozlewisko. Urokliwe miejsce.
 strumyk wypływający z murów
ja na miotle - mój pojazd był tam zaparkowany
I przede wszystkim pozbawione "turystów niedzielnych". Jak zawsze - robimy milion zdjęć i ruszamy dalej. Droga do Kurozwęk nie należy do I kategorii. Ale nie jest off road'em. Jedziemy przez miasteczka, które w niedziele są senne. Kurozwęki jakoś nas nie zachwycają. Tzn owszem - pałac piękny, ale jakoś tak otoczenie...
 oficyna, albo dom dla gości pałacowych, dziś zamieszkany przez....
pałac
Jest tam mini zoo dla dzieci (możliwość zobaczenie "na żywo" kur, gęsi, kucyków, osiołków itp). No i oczywiście stada bizonów. Jesteśmy po sezonie, bo wcześniej można było chodzić w labiryncie kukurydzianym. Oczywiście - atrakcja płatna. Tak jak i wejście na teren pałacowy (ok 8 złotych za dwie osoby). Wsiadamy do Kangura i jedziemy w stronę Pacanowa. Bohater Kornela Makuszyńskiego całe swoje życie poświecił, aby dojść do Pacanowa. My nie chcieliśmy być podkuci, ale chętnie zobaczylibyśmy miasteczko bajkowego bohatera (nigdy nie lubiłam tej bajki, a Damian i owszem). Wybraliśmy je też za miejsce naszego obiadu.

 bohater z Damianem
 wszędzie koziołki

 numery domów, bardzo mi się podobały

czekamy na autobus...
Pacanów nas nie rozczarował. Piękne, urokliwe miasteczko, które nie wstydzi sie koziołka i umieszcza go we wszystkich możliwych miejscach. Piękne to. Ale my byliśmy głodni i skorzystaliśmy z gościnności Kuźni Smaków, mieszczącej się przy małym rynku, obok przystanku autobusowego. Zamówiliśmy zupe cebulową (Damian, cena 8 złotych) i rosół (ja, 6 złotych). Na drugie danie wybraliśmy kartacze, ale poprosiliśmy o dodatkowy talerz (jedna porcja na pół - nareszcie rozsądne zamówienie - 5 sztuk 15 złotych). Mój rosół rewelacyjny i słuszna micha z olbrzymia ilością makaronu. Kartacze okazały się tez pyszne. I dobrze, że zamówiliśmy jedną porcje - nie dalibyśmy rady podwójnej. Jeszcze chwila na rynku i już siadamy do Kangura. Wracamy do domu. Do codzienności, do pracy.
Wyjazd na który czekałam trzy lata. Przekonałam Damiana do Sandomierza i coś mi się wydaje, ze jeszcze tam wrócimy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger