21:36

Gdy zmienia się pogoda...

Czerwiec. Choć tylko kalendarzowy. W międzyczasie wiele się zmieniło, dokonało. Ale ab ovo ..jak powiadali starożytni Rzymianie.
Gdzieś tu na blogu można wyczytać zamiłowania Damiana - wędrówki, jazdy rowerem i...motocyklem. Tylko że z tym ostatnim był problem - własnego nie było, a ten który stał w garażu, nie miał dokumentów. Ryzyko nim gdzieś latać. Poza tym zbliżała się zima i nijak czerpać przyjemność z jazdy moto. Ale mniej więcej od połowy grudnia zaczęłam delikatnie wiercić dziurę w brzuchu. Tzn roztaczać wizje, jakby to było, gdyby było... Sama też wiedziałam, że szuka, przegląda, zastanawia się. Rozważane były dwie opcje: turystyk, na którym można jeździć spokojnie, wygodnie i w dalekie trasy na rożnych drogach, oraz sport/ścigacz - jazda szybka, ale tez lekko niewygodna, z ograniczonymi bagażami.
Sam Damian był w rozterce: czy jeszcze pozostać przy śmigu, czy raczej przejść na turystyka... Ja byłam głosem doradczym. Raczej oceniałam po wyglądzie przyszłe moto, które zakupiłby ewentualnie. Pierwsze moto, które oglądaliśmy, to była Kawasaki Ninja 636. Zielona żaba. Ale dla mnie jakaś mała, z popękanymi owiewkami. No jako estetka nie akceptowałam jej. Damianowi też nie pasowała, tym bardziej, ze po odpaleniu nagle zaczęła "kichać kaszleć i kapać". Zrezygnował z niej. To było w styczniu
Później pojechaliśmy do Bielska oglądać BMW 1200s. Nawet nawet, ale okazało się już być zamówione. No trudno. Poszuka się coś innego.
Zaczęły się ferie zimowe, ja przyjechałam do niego. Dziennie rano widziałam, jak ogląda strony ze sprzedażą moto. I niby coś było, ale albo za daleko, albo zdjęcie nie za bardzo, albo coś było podejrzanie za piękne i za tanie. I wreszcie...środa. Ogłoszenie. Brzeszcze. Do sprzedania Suzuki GSXR 750 k7 (cokolwiek to znaczy). Jedziemy. Ale nadal niezdecydowany, bo jednak turystyk lepszy.
Przyjechaliśmy na miejsce, poczekaliśmy na właściciela, przywitali się. Ten otworzył garaż i pokazał Suzi...
Nie wiem jak Damian, ja...no zakochałam się w niej od razu. Szukałam wzroku Damiana, bo chciałam mu pokazać, ze ta i nic innego ( mieliśmy jeszcze w tym dniu jechać w dwa miejsca zobaczyć BMW). Panowie wymieniali fachowe uwagi, oglądali spokojnie moto. I wtedy Damian podniósł głowę, popatrzył na mnie. Noooo.... ten wzrok mówił wiele.
- Mógłbym przejechał sie kawałek, żeby zobaczyć jak chodzi? - zapytał właściciela pięknej damy
- Jasne, oczywiście - facet zgodził się od razu
Odpalił ją... Ten dźwięk, najpiękniejszy na świecie. Wzrok Damiana na mnie. A później charakterystyczne poprawienie się, gdy usiadł na siedzeniu, pochylona sylwetka.
Ale nie dokonaliśmy transakcji od razu. W drodze powrotnej cały czas mówił o Suzi. Jakby chciał siebie i mnie przekonać, ze warto ją kupić, rozważał wszystkie za i przeciw.
- Damian, dzwon do gościa i powiedz, żeby nam ja zaklepał - powiedziałam stanowczo, gdy zatrzymaliśmy się na obiad przed Tychami w zajeździe Pod Dzikiem przy DK1 (nawiasem mówiąc - rewelacyjnie tam gotują)
- Jak zaklepał?- chyba jeszcze nie docierało do niego, że współdecyduję o kupnie śmiga
- Zadzwoń i powiedz, ze decydujesz się na niego. Żeby zdjął już ogłoszenie, dał adnotacje - sprzedane. Załatwisz pieniądze i jedziemy kupić. Druga taka okazja się nie trafi. - mówię spokojnym, ale zdecydowanym głosem.
Chwila zawahania i Damian dzwoni. Słucham tej rozmowy i słyszę, że sprzedający bez oporu zgadza się na propozycję Damiana.
- Ciekawe dlaczego się zgodził od razu? - dziwi się Damian po skończeniu rozmowy
- Dlaczego? Bo przyjechała para: Kobieta i mężczyzna. To wzbudza zaufanie- uśmiechnęłam się
To było w środę, w piątek jechaliśmy po moto. Oczywiście - jak go przywieźć? Stanęło na tym, ze ja będę wracała Kangurem, a Damian pojedzie za mną. Pojedzie wolno, bo temperatura ujemna. Bardzo ujemna.
Zabawny moment, gdy wjechaliśmy na stacje benzynową. JA stanęłam z boku, czekałam aż zatankuje. Damian podjechał pod dystrybutor, skinął na mnie dłonią. Wyszłam z samochodu, podeszłam, on mnie przytulił
- Właśnie potwierdziłam to, ze jesteście przystojni do momentu zdjęcia kasku - uśmiechnęłam się
Damian zdjął kask, pocałował
- Ale zdziwienie pani w samochodzie obok...bezcenne - dodałam - Chyba nie za bardzo orientuje się, o co chodzi
- Urok motocyklistów - Damian podjął zabawę
Jechał grzecznie za mną, ale nie wytrzymał, gdy droga z Oświęcimia do Tychów stała się dwupasmowa, musiał podkręcić manetki i polecieć do przodu. Czekał przy zjeździe na Katowice.
I tak to stał/staliśmy się posiadaczami Suzi.                                                            Suzuki GSXR 750 w całej okazałości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger