19:39

Dzień dziesiąty. Powrót

05 sierpnia 2017r.
I następuje dzień powrotu. To chyba najbardziej jednostajny dzień - jazda, jazda, jazda. Pakuję bagaże, Damian zwija nasz materiałowy dom, śniadanie i w drogę powrotną. Najpierw Austria (tu znowu kupienie winiety), przystanek na autostradzie i rozmowy z motocyklistami.
 Suzi na stacji benzynowej 
 Włoch, który wraca z Nordkapp
Włochem, który wraca z Nordkapp, Polakami, którzy dopiero zaczynają przygodę.
II śniadanie
Damian coś wcina
Pijemy kawę - długo musiałam tłumaczyć, ze do espresso chce szklankę wody, a druga kawa ma być americana. I Austriacy wydali światu Mozarta! Chyba przez przypadek. Siadamy na krawężniku, bo stacja benzynowa ma ograniczoną ilość miejsc w kawiarni, jemy śniadanie i coś słodkiego (a to Damian poszedł jeszcze przed wyjazdem do piekarni i kupił słodkie - dla mnie rogalik).
Alpy na horyzoncie
I jeszcze kilka zdjęć i ostatnie spojrzenie na dalekie Alpy. Ruszamy. Wiedeń a później na Czechy. Droga może nie jest nudna, ale jednostajna. Wiedeń mijamy obwodnicą, nie czas na przejazd miastem. Znowu parking, odpoczynek, napicie się wody i dalej. Pogoda niezbyt - pochmurno, ale na szczęście nie pada. Z Wiedniem rozpogadza się, ale nie jest to już tak rażące ciepło. Ot - późne lato w Europie. Jedziemy sobie słuszną prędkością drogą nr 7, nie spieszy sie nam, ale i nie ociągamy.
Z miejsc, które utkwiły mi w pamięci? To okolice miasteczka Poysdorf otoczonego winnicami a i w samym miasteczku winorośl rosła niczym u nas żywopłoty. Później przejście graniczne w Mikulovie. I już Czechy. Brno, później Ostrava i Polska.
W domu jesteśmy ok 19.00. Zmęczeni, ale pełni wrażeń, z telefonami załadowanymi zdjęciami do granic pamięci. I teraz, gdy to piszę - chciałoby się pojechać ponownie.
No to za rok kolejny trip.
A tu możecie zobaczyć film z wyjazdu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 W drodze , Blogger