Big Ben widziany z pokładu statku wycieczkowego. A drugie zdjecie.... turysta dziwnie znany
Czekamy na resztę pasażerów. Ja chodzę po pokładzie, zaglądam w różne miejsca. No wypisz-wymaluj: wiewiórka z ADHD. Anka spokojnie zagłębia się w lekturę The Times. Nawyk zawodowy - trzeba być na bieżąco z wydarzeniami.
Ruszamy. Choć właściwiej będzie - odpływamy od brzegu. Statek wykonuje piękny skręt i płyniemy w stronę Greenwich. Jednocześnie po obu brzegach możemy podziwiać znane i mniej znane budowle Londynu. I znowu nie wiem, co fotografować. A już najlepiej sklonować się aby móc wszystko uwiecznić. Schodzimy na rufę, tu jestesmy osłonięci od wiatru, ale i mamy więcej możliwości fotografowania. Nikt się nam nie plącze przed telefonem. Anka skryła się w przeszklonej kabinie. Dla niej przecież to codzienność. Dla mnie to nowość i nie mam żadnych zahamowań. Damian dodatkowo kręci film. Teraz nie zapomnieliśmy o kamerze, bo jakżeby inaczej - najlepsza pamiątka ze wspólnego wyjazdu. 

Przepływamy pod mostem. A w tle Big Ben
Hotel Savoy - pierwszy z sieci hoteli
Londyn z pokładu statku.
Katedra św. Pawła. I Anka...chyba nie wie, że robiliśmy jej zdjęcie
Panorama nowoczesnego Londynu. I dźwigi budowlane, stale obecne w krajobrazie
Znany mi turysta...Aaa to Damian. W przerwie miedzy filmowaniem i robieniem zdjęć
A tu nowoczesność. Na pierwszym zdjęciu Sky Garden, potocznie zwany Walkie talkie.
Na drugim zdjeciu Shard. Jak twierdzili Damian i Anka - przypomina jedną z Wież z Trylogii Tolkiena
Ogólnie - w Londynie nowoczesność miesza się z historią. Obok budowli pamiętających Elżbietę I znajdują się wieżowce wybudowane w XXI wieku. Jednak można, gdy się chce. Na drugim zdjeciu Shard. Jak twierdzili Damian i Anka - przypomina jedną z Wież z Trylogii Tolkiena
Tower. Wiezienie królewskie.
Obecnie mieszkańcami Tower są kruki. Mają podcięte skrzydła, aby nie uciekły. Jeśli to się stanie - Królestwo Wielkiej Brytanii dobiegnie końca. Wcześniej "mieszkańcami" byli: Anna Boleyn, Thomas More,oraz sama Elżbieta I uwięziona tam przez swoją siostrę, Marię I. A dziś to przede wszystkim skarbiec królewski, gdzie przechowywane są królewskie regalia: pierścień, jabłko, berło z największym na świecie brylantem Cullinanem I i oczywiscie korona z Cullinanem
II
London bridge - monumentalny, taki angielski. I oczywiście - zwodzony
Nie może być - zdjęcie na tle mostu obowiązkowe.
I znowu nowoczesność i tradycja
Przymierzam się do miotły
Londyn.
Nasz rejs Tamizą dobiegał końca. Pojawiła się przystań w Greenwich i replika żaglowca Cutty Sark.
Czas zejść na stały ląd i spacerem, przez King William Walk, zahaczając jeszcze o Greenwich Market (Miejsce, gdzie można zjeść za ok 5 funtów, oczywiście ze straganów. Anka wybrała jakieś hinduskie jedzenie - bardziej wegetariańskie. My pulled pork w tortilli z warzywami - za 6 funtów). I w ten sposób dochodzimy do miejsca, gdzie kula ziemska dzieli się na dwie części - wschodnią i zachodnią. Jesteśmy na południku 0
Kończę ten zapis. Okazuje się, ze pierwszy dzień zwiedzania zajmie mi najprawdopodobniej trzy wpisy. A gdzie reszta zapisów? I wybiegając w przyszłość - w dniu powrotu, gdy jechaliśmy autobusem na lotnisko, przypominaliśmy sobie z Damianem, co widzieliśmy i gdzie byliśmy w ciągu 2016r.
- To niemożliwe, ze w tylu miejscach byliśmy i tyle zobaczyliśmy - Damian nie mógł wyjść ze zdumienia.
- Tak. I zapisałam tylko te ważniejsze. A gdzie te jednodniowe wypady? - westchnęłam
- Dasz radę zapisać, zawsze dajesz - pocieszył mnie, biorąc za dłoń
- Dam. Tylko muszę to robić jak najszybciej. Zaczynam zapominać kiedy i co widzieliśmy - uśmiechnęłam się.
No to postanowienie - systematyczność w zapisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz